Witajcie J Mówi
się, że każda ofiara ma swojego kata, czy też, każdy kat ma swoją ofiarę.
Zgodzę się z tym stwierdzeniem. Zauważ, że są to mimo pewnej sprzeczności,
bardzo podobne energie i jedna nie będzie bez drugiej funkcjonować. Obie
czerpią z tego pewne korzyści i tak długo jak to czynią, wzajemnie się
energetyczne dokarmiają.
Ofiara, dzięki swemu katowi, będzie
mogła dalej grać rolę ofiary, w której widać czuje się wspaniale. Ludzie jej
współczują. Można się po użalać nad swoim losem. Zwalić odpowiedzialność za
swoje życie na wszystkich innych dokoła… To takie wygodne…
Kat, dzięki ofierze, będzie też mógł
grać wspaniale swoją rolę, i tu uwaga również Ofiary, choć w innym wydaniu.
Przecież to przez ciebie. Ja nie chciałem, ale sprowokowałaś mnie swoim
zachowaniem… Obiadu nie dostałem… Ta rola różni się tylko tym, że tutaj jest
używana jawnie siła fizyczna, jak również i psychiczna.
Obie te energie wciąż walczą ze sobą,
a gdy jest ciągła walka, są tylko ciągłe straty. Trwanie w takiej relacji,
bliższej, czy dalszej nie jest absolutnie dla nikogo korzystne.
Jeśli wciąż jesteś w takiej relacji,
to tylko dla tego, że czerpiesz z tego jakąś korzyść. Powiesz może, że się
boisz? A czego? Możliwości zmiany życia? Otwarcia się na nowe. Masz przestrzeń
kreacji niewyczerpanych możliwości. Wiesz co, na moje jedyne czego się boisz,
to uznania własnej mocy. Własnej boskości. Tego, że Ty i tylko Ty jesteś
kreatorem własnego życia i tylko Ty możesz je zmienić.
Obie energie wzajemnie się
uzupełniają, a gdy jedna postanowi odejść, druga wariuje, gdyż jej żywiciel
odchodzi. Będzie chciał Ciebie zatrzymać. Będzie manipulować. Jednak jeśli
jesteś w pełni gotowa/gotowy odejść, to zagrania drugiej osoby będą dla ciebie
jasne i czytelne. Nie da się oszukać serca. Umysł można zmanipulować. Serce
zawsze czuje co jest prawdą. Jest też wiele wspaniałych istot gotowych pomóc,
gdy się je o to poprosi.
Te dwa formy energii, które uciekają
od siebie na zewnątrz, szukając potwierdzenia siebie u innych. Kat swoje
poczucie słabości zasłania siłą mięśni. Ofiara zaś łaknie użalania się nad
sobą. Zarówno jedno, jak i drugie do niczego nie prowadzi. Obie grają,
manipulują i żyją w zaślepieniu. Nikt nie zmieni się na nasze życzenie. Jedyną
osobą którą jesteśmy w stanie zmienić, jesteśmy my sami. Zmieniając siebie,
zmienia się przestrzeń w okuł nas.
Pozwalam ci być sobą, być tym kim
chcesz być. Robić to co chcesz robić. Jednak gdy przekracza to moją przestrzeń
mówię – „dość”. „Dość” nie oznacza braku szacunku do drugiej osoby. Wręcz
przeciwnie. Jest jasnym wyznacznikiem granic, dzięki czemu, jeśli dwoje osób
zechce, będzie miało możliwość prościej się porozumieć, lub też oddalić się
każdy w swoją stronę i żyć własnym życiem. Takie załatwienie tematu buduje
zaufanie do siebie i tworzy przestrzeń miłości dla nas i osób w naszym
otoczeniu, czyli dla tych z którymi daną przestrzeń chcemy dzielić.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz