Kochać, czy nie kochać? - Kochanie Siebie


            Witajcie. Kochanie siebie, jest podstawą. Będzie się pojawiać, przewijać w różnego typu książkach, o rozwoju duchowym. W tych artykułach również. Jest to nieodzowny element pracy nad sobą. Można posiadać wiedzę i ją poszerzać, jednak bez miłości do siebie, wiedza ta stanie się tylko przeszkodą, a nie pomocą, a to dlatego, że nie znajdzie ona zastosowania w życiu, a jedynie dla własnego ego- „Ja wiem”. Jednak nie koniecznie potrzebujesz mi wierzyć na słowo. Piszę z własnej perspektywy.

            Mniemam, że słyszałeś / słyszałaś już kiedyś słowa: „jeśli nie potrafisz kochać siebie, nie potrafisz kochać i innych”. Zgadzam się z tym w 100%. By kochać innych, trzeba wpierw nauczyć się kochać samego siebie. To co masz w sobie możesz dać innym.

            Co dla mnie znaczy – kochać siebie? … Znaczy to, - aby nie krzywdzić siebie, żadnym słowem, myślą, ani czynem. Pozwalać sobie na pełną radość w życiu. - Słowa mogą ranić i to bardzo, zarówno innych, jak i siebie samego. Zresztą, to co wysyłasz, to i do Ciebie wróci. Tak działa prawo wszechświata, i nawet jeśli bardzo byś chciał, to tego nie zmienisz. Nie jest też tak, że jeśli raz pokochasz siebie, to będzie już tak na stałe. To wymaga ciągłej uważności. 

            Tu przy okazji pojawia się całkiem istotna kwestia. Aby uważność nie przerodziła się w obsesję, nadmierną kontrolę. Nie chodzi o to, by teraz nagle weryfikować każde wypowiedziane słowo i jak padnie jakaś ocena, krytyka w stosunku do kogoś, to od razu wyciągać bicz na siebie. Ludzkim jest i powiedzenie krytyki. 

            Na moje, większym tematem do załatwienia, jest nie pozwalanie sobie na takie słowa. Dla mnie, jest to niemal równoznaczne z kontrolą. Życie jest pasmem różnych uczuć. Każde jest potrzebne, gdyż dzięki min poznajesz siebie. Odrzucając choć najmniejszą część siebie, jak masz siebie kochać? Kocham siebie w 99%, ale w 1% nie, bo na przykład nie pozwalam sobie na popełnienie błędu, a może zamykam się na seksualność, ojjej, bo jak tak można, jak mój partner nie jest w pełni oświecony. „Byłem / byłam już taka oświecona/y, a ty mnie wkurwił…” J he. 

            Rób to, co sprawia Ci radość, oczywiście szanując przy tym przestrzeń drugiej osoby. Dla mnie, wiele korzystniejsze jest, na przykład wyrzucenie z siebie emocji i powiedzenie kilku słów na „k”, czy „h”, niż trzymanie tych emocji w sobie. (które i tak znajdą ujście i kiedyś wybuchną z wzmożoną siłą). Pozwolić sobie, z miłością, na wypowiedzenie kilku „łacińskich” słów. Przyzwolenie jest tu kluczem. Nie da się, jak już wspominałem zaakceptować jakiejś części siebie, a innej odrzucić. Naturalnym jest, że trzeba też poczuć w sobie umiar. Pewną granicę. W własnym sercu każdy ją wyraźnie poczuje. Poczuje także, kiedy zrobił blok w wyrażeniu własnych emocji, jeśli tylko zechce posłuchać siebie i usłyszeć prawdę.

            Bywają również momenty, kiedy puściły Ci nerwy i poszedłeś za daleko, ze słowami, czynami. Zdarza się i naprawdę nic wielkiego się nie stało, jednak gdy ochłoniesz i spostrzeżesz, co się stało, przeproś. Jedną z cech które świadczą o człowieku, o jego sile, jest to, że potrafi przyznać się do błędu. Tylko człowiek pełen mocy i pokory przeprosi. Przyzna się do błędu.

Przepraszam, Proszę, Dziękuję. Kiedy ostatni raz używałeś tych słów w stosunku do siebie, do innych? Do twojego partnera/partnerki, z którą być może jesteś obecnie? Kocham Ciebie za to że Jesteś. Dziękuję Ci, że Jesteś. Kiedy ostatni raz siebie przytuliłeś? Spojrzałeś w oczy? Widziałeś siebie nagim, w pełnym tego słowa znaczeniu?

Miłość jest, była i będzie. To od Ciebie zależy, czy z tego skorzystasz i otworzysz się na nią. Pierwszym i ostatnim krokiem, jest pokochanie siebie. Pokochanie bez ograniczeń i kontroli. Bo w pełni zasługujesz na to, aby być szczęśliwym.



Podaruj sobie trochę piękna :) 

 

Dominik Belczewski

1 komentarz:

  1. "Nie jest też tak, że jeśli raz pokochasz siebie, to będzie już tak na stałe. To wymaga ciągłej uważności.
    Tu przy okazji pojawia się całkiem istotna kwestia. Aby uważność nie przerodziła się w obsesję, nadmierną kontrolę"

    Myślę że te zdania doskonale podsumowują istotę rozwoju osobistego i duchowego. Jak kiedyś napisałem w "Jak zrobiłem z piekła raj" Cele są istotne ale podstawa to zachowanie równowagi we wszystkim co się da. By cel nie stał się celą ;-)
    Technicznie może co kilka zdań zrób akapit, będzie się wygodniej czytało ;-) pogody w serDuchu ;-) Sylwek

    OdpowiedzUsuń