Pułapki rozwoju duchowego


           Rozwijając się duchowo można wpaść na wiele nieprzyjemnych pułapek, które trzeba zrozumieć, niekiedy przejść na własnej skórze, by wyciągnąć z tych doświadczeń mądrość. By nie powtórzyć schematu który nam nie służy i iść dalej.

             A więc po pierwsze – Chęć „zbawstwa”  - Żyjemy każdego dnia, doświadczając. Niekiedy zdajemy sobie sprawę, że to, co przez jakiś czas, dłuższy, czy też krótszy uznawaliśmy za prawdę, z biegiem wydarzeń okazało się kompletną iluzją. Stanęliśmy przed samym sobą w konfrontacji, gdzie spojrzeliśmy prawdzie w oczy, przyznając się przed samym sobą – „moje spojrzenie było błędne, wiele lat się oszukiwałem”. I teraz nagle swoją własną odkrytą prawdą, chcesz zarazić innych.

            Ale to tak nie działa. Każdy ma swój czas. Żyj i swoim przykładem pokazuj, że można inaczej, a wtedy ludzie sami podejdą do Ciebie i się zapytają, jak można inaczej. Próbując kogoś przekonać do swojego spojrzenia, nawet gdy jest ono w pełni prawdziwe i oparte na miłości, stworzysz tylko opór. A napór czyni opór.

            Każda zmiana zaczyna się i kończy na sobie. Możesz zmienić siebie, a nie innych. Zmieniając siebie, zmienia się przestrzeń wokół Ciebie, a tym samym zmieniasz wszystko, emanując miłością i pozwalając Boskiemu Światłu działać przez siebie.

            Po drugie – Zachłyśnięcie się duchowością  - Duchowość w każdym człowieku stanowi nieodłączny element. Jednak żyjemy również w materii na planecie zwanej powszechnie Ziemią. Potrzeba jednego i drugiego aby funkcjonować w zdrowy sposób.

            Żyjąc tylko w materii nie zauważamy potrzeb duszy. Żyjąc tylko w duchowości zapominamy o potrzebach ciała. Trzeba równowagi. Potrzeba namiętnego seksu i czasu na wyciszenie, medytację. Potrzeba delektować się jedzeniem i rozmową z własną duszą.

            Chcesz się traktować jako ktoś „wyższy”, że już medytujesz 10 lat, że nie jesz mięsa 15, a słuchasz tylko dźwięku OM przez 20 lat, a zapominasz o zwykłym uprzejmym „proszę”, „dziękuję” na ulicy. Większą miłość i pokorę ma ten, który nic z powyższych rzeczy nie zrobił, ale posiada otwarte serce.

            Chcesz nauczyć modlić się kogoś, kto robi to każdego dnia na swój własny sposób, bardziej „ziemski”. Można i tak. Tylko, czy aby na pewno nazwiesz się osobą rozwijającą, uduchowioną, czy może trafniejsze będzie wtedy określenie, że jesteś zwykłym idiotą, że kogoś innego stawiasz niżej od siebie.

            Po trzecie – W każdym z nasz istnieje zarówno ciemna jak i jasna strona. – Jest w nas zarówno jedno, jak i drugie. Jeśli zaprzeczysz światłu w sobie, ciemność Tobą zawładnie. Jeśli wyrzekniesz się ciemności, uważając, że jesteś tylko światłem, ciemność również Tobą zawładnie.

            Potrzeba ukochania i zrozumienia, że oba są w nas. Że to Ty osobiście podejmujesz decyzję, co chcesz czuć, przyjmując pełną odpowiedzialność za swoją decyzję.

            Bez ciemności nie dało by się poznać światła. Ciemność jest niczym innym jak nieobecnością światła. Wszystkie nasze lęki są niczym innym jak własnym strachem, iluzją, wytworem umysłu. Przed którym po prostu boimy się stanąć twarzą w twarz i spojrzeć prawdzie w oczy, by zobaczyć czego tak naprawdę się biomy. – Odrzucenia, zranienia, poczucia niekochania, niezaakceptowania, itp.?

            Nigdy nie zaznasz prawdziwej miłości, jeśli nie poznasz wpierw co miłością nie jest. Nigdy nie zbudujesz prawdziwej, pięknej relacji, jeśli wpierw nie pokochasz sam siebie. A by pokochać siebie, potrzeba nauczyć się co jest, a co nie jest miłością.

            Po czwarte – Fałszywi nauczyciele – Obecnie jest tego naprawdę sporo. Jednak bardzo prosto zauważyć, czy ktoś jest szczery, czy kieruje się miłością, a nie na przykład tylko własnym zyskiem, w jakkolwiek formie. Wykorzystując materialnie, energetycznie, emocjonalnie, cieleśnie.

            Osoba, która kieruje się sercem, pozwala i wręcz zachęca Ciebie do tego, abyś była sobą. Manipulator powie raczej – słuchaj co mam Ci do powiedzenia, bo moje słowa są najprawdziwsze.

            Prawdziwy nauczyciel, będzie mówił z pokorą i szacunkiem. Czuć będzie od niego miłość. Szanując zdanie drugiej osoby. Nie ma on potrzeby zmiany kogokolwiek, gdyż on, nie potrzebuje nic więcej, aby cieszyć się własnym życiem. Dzieli się miłością z potrzeby serca, a nie potrzeby zysku. Obfitość przychodzi sama, gdy się na nią pozwoli.

            Fałszywy mentor będzie się powoływał na doktryny, na jedynie słuszne prawdy. Na to, że inni są w błędzie, bo myślą inaczej. Od takich osób najlepiej trzymać się jak najdalej.  

            Po piąte – Zaufanie do siebie – Bez zaufania do siebie nic trwałego nie zbudujesz. Poczujesz coś, nawet zrobisz krok, dwa w danym kierunku, ale wystarczy na przykład jakieś słowo usłyszane gdzieś, od kogoś, odrobina niepewności i już dwa kroki w tył, czy nawet trzy.

            Bez zaufania do siebie, nie można mówić o rozwoju. Potrzeba dać krok w nieznane. Potrzeba niekiedy się jeszcze oparzyć. Jak chcesz żyć, jeśli obawiasz się życia? Jak chcesz się rozwijać, jeśli obawiasz się, że zranienia.

            Każda samodzielnie podjęta decyzja wzmacnia. Każde doświadczenie uczy. Wyciągaj wnioski. Stawaj się silniejszym, mądrzejszym każdego dnia. Miłość nie polega na ucieczce, tylko na odkrywaniu.

            Z każdym dniem wstawać z uśmiechem na twarzy i z myślą – „dziś jest mój najpiękniejszy dzień”. I twórz go właśnie takim. W pełnym zaufaniu do siebie, że cokolwiek by się nie stało zawsze, ale to absolutnie zawsze sobie poradzisz i że nigdy nie jesteś sama, gdyż Światło Boga nigdy nie zawodzi.

            Po szóste, ostatnie, poniekąd łączące się z wcześniejszym – Niekończące się szkolenia – Jeśli nie zaufasz sobie, możesz wejść z niekończące się koło – a jak jeszcze zrobię ten kurs, poznam tą technikę, nauczę się tego, a tamtego to wtedy będę szczęśliwy / szczęśliwa. To wtedy spróbuję być w relacji. To wtedy zmienię pracę. To wtedy….

            Nie ma lepszego czasu od chwili obecnej. Jeśli czujesz, że dany kurs, szkolenie będzie Ci pomocne, naturalnie idź, rozwijaj się poznawaj nowe. Samemu również nieustannie się szkole. Jednak nie w tym rzecz, aby była to forma ucieczki przed samym sobą, a pomoc w poznaniu siebie.

            Na dobrą sprawę nie potrzeba żadnych szkoleń, bo cała duchowość, mądrość opiera się na jednym. – Żyj tak, aby być szczęśliwym. Rób to co sprawia Ci radość i przyjemność. W poszanowaniu siebie i innych. Tylko tyle i aż tyle.





"Największą sztuką życia jest śmiać się zawsze i wszędzie! Nie żałować tego co było i nie bać się tego co będzie!"


Dominik Belczewski